czwartek, 4 sierpnia 2011

Dzień Czternasty-03.08.2011

Paryż przegrywa z Disneylandem-dzieci są nieustępliwe a my nie oponujemy stanowczo. Po pierwsze nasze bilety ważne są jeszcze cały dzisiejszy dzień. Po drugie po dokładnym przeanalizowaniu mapki okazuje się, że nie widzieliśmy jeszcze co najmniej 1/4 atrakcji. Po trzecie chcę jeszcze raz przejechać się windą-:)
Spędzamy więc cały kolejny dzień w świecie fantazji Disneya, głównie w Studio, gdzie oglądamy niesamowite pokazy efektów specjalnych stosowanych w filmach i pracę kaskaderów. No i oczywiście diabelskie kolejki i winda! Tracę głos zupełnie i od tego momentu porozumiewam się ze światem na migi, co oznacza że Maciej musi ćwiczyć swój angielski w praktyce.

Koło 19.00 trafiamy do naszego hotelu-wcześniej zarezerwowanego przez booking.com.
Hotel nazywa się All Seasons, należy do sieci Accor, położony jest przy Placu Republiki i jest naprawdę ok. Mamy 2 pokoje, każdy z łazienką, połączone wspólnym korytarzem- po norach w których sypialiśmy po drodze naprawdę miła odmiana. normalnie taki rodzinny pokój kosztuje tu 190 EUR, przez booking.com parę miesięcy wcześniej zapłaciłam za niego 115 EUR- ze śniadaniem i wi-fi w cenie-:)

Plan na wieczór zakłada zobaczenie głównej atrakcji Paryża-Wieży Eiffla. Jedziemy metrem do Trocadero, stoimy 30minut w kolejce po bilety umożliwiające wejście schodami. Dziwi nas, że ludzie stoją parę godzin w kolejce do wind ( trzy razy drożej i trzy sześć razy dłużej). Wdrapujemy się schodami na pierwsze dwa poziomy. Jesteśmy w cudownym momencie -jest jeszcze jasno, choć powoli zapada zmierzch. Widok cudowny, naprawdę robi wrażenie Paryż widziany z góry. Z drugiego piętra nie da się już wejść dalej, kupujemy więc bilet na windę, która wjeżdża na sam szczyt ( 5.20 EUR/person). Okazuje się, że to nasz największy błąd-stoimy w olbrzymiej kolejce ponad godzinę i drugie tyle, by zjechać na dół. Gdybym wiedziała, że to tak długo, podarowałabym sobie widok ze szczytu. Chociaż trzeba przyznać, że oświetlony Paryż robi nawet większe wrażenie, niż widok widziany za dnia. Nie, w sumie było warto poczekać-:)
Gdy docieramy do hotelu jest już prawie 1 w nocy. Jesteśmy tak padnięci, że postanawiamy jutro pospać trochę dłużej- pobudka o 9.00.
Czeka nas kolejny emocjonujący ale na pewno męczący dzień...
To moja pierwsza wizyta w Paryżu. Już mi się BARDZO podoba!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz