poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Dzień Dwunasty- 01.08.2011

Rano w drodze do Disneylandu podjeżdżamy jeszcze pod olbrzymi Chateau de Chambord, położonego nad rzeką Cosson, dopływem Loary. Robi niesamowite wrażenie i bardzo żałujemy, że nie mamy czasu zatrzymać się na dłużej i go zwiedzić-ma 440 pokoje i olbrzymi ogród.

Do Disneylandu docieramy koło południa. Meldujemy się w naszym hotelu Santa Fe, który wygląda jak jakieś pod poznańskie osiedle- składa się z kilkunastu małych, niskich bloków i mieszka w nim paręset osób- a to tylko jeden z siedmiu hoteli, które leżą w obrębie Resortu Disneyland.

Autobusik spod hotelu zabiera nas do Parku- choć to nie jest daleko, może z 20 minut piechotą. Pierwsze moje wrażenie-tragiczne-szczyt kiczu i komercji. Tak właśnie wygląda Main Street USA, którą dochodzi się mijając dziesiątki sklepików z gadżetami do Central Plaza, a dalej do Fantasyland-krainy różowych zamków i księżniczek. Zuzia zachwycona cieszy się całą sobą, szczególnie gdy spotykamy "prawdziwą" księżniczkę.
Upał, mnóstwo ludzi, do każdej atrakcji trzeba czekać po 50 minut.

Wraz z upływem czasu, spadkiem temperatury i opuszczeniem Parku przez część turystów ( pewnie tych, którzy nocują poza resortem) zaczyna podobac mi się coraz bardziej.Zaliczam dwa z trzech smiertelnych rollercasterów, odwiedzam cudowne animacje-największe wrażenie robia Piraci z Karaibów i dom strachów. Pozostałe części Parku- Frotnierland ( miasteczko westernowe- Dziki Zachód), Adventureland (kraina Idniana Jones i Piratów z Karaibów) oraz Discoveryland (Auta, Toy Story etc.) robią naprawdę wrażenie. Oczywiście nie zmienia to faktu, że Disneyland to maszynka do robienia pieniedzy- restauracji i sklepów jest tam chyba więcej niż atrakcji.
Wieczorem, już po zmroku oglądamy bajkową Paradę- postaci z bajek podróżują oświetlonymi pojazdami przez głowny plac Parku- Zuzia jest po prostu wniebowzięta-;)
Parada kończy się pokazem sztucznych ogni a my po 23.00 wracamy pół martwi do hotelu.

Jutro część druga Disneylandu- Walt Disney Studio Park. Dziś w ogole nie udało nam się tam zajrzeć-faktycznie na zwiedzenie wszytkiego potrzeba co najmniej dwóch pełych dni, choć wiem że są tacy, którzy siedzą tutaj tydzień ( tego zupełnie nie rozumiem)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz