wtorek, 2 sierpnia 2011

Dzień Trzynasty-02.08.2011

Drugi dzień w Disneylandzie.
Dziś zwiedzamy drugi park, czyli Walt Disney Studio.
Jest mniejszy, mniej jest w nim atrakcji dla malutkich dzieci, więc automatycznie również mniej ludzi. Choć wykonany z mniejszym przepychem, ma naprawdę wiele wyśmienitych atrakcji. Największe przeżycie to na pewno The Twilight Zone Tower of Horror-niesamowita winda,w której przeżywa się horror jak w filmie i którą spada się z prędkością dużo szybszą niż grawitacja. To tak nietypowa atrakcja, że pozostaje w pamięci wszystkim, którzy odwiedzili Disneyland.Poza tym kilka naprawdę ostrych roll and crush custers-najfajniejszy ten morski, gdzie podróżuje się w żółwich skorupach.
Po całym dniu jestem kompletnie wykończona a gardło boli mnie od krzyku. Mimo to i tak jestem z siebie dumna-skorzystałam z większości atrakcji ( choć nawet mała Zuza pobiła mnie w tym względzie)
Podsumowując myślę, że jednak warto raz w życiu wybrać się do Disneylandu-szczególnie, gdy ma się dzieci. Nasze dziewczynki zachwycone-każda trochę czym innym. Tak to właśnie jest-każdy znajdzie tu coś dla siebie. Trzeba też przyznać, że wiele rzeczy jest naprawdę extra wykonanych-przestajesz się dziwić, że bilety wstępu są takie drogie.To zresztą główny minus Disneylandu-drogie bilety i wszystko na miejscu bardzo drogie ( nawet porównując do drogiej samej w sobie Francji)
My mieliśmy wykupiony pakiet hotelowy z HB i mogliśmy na terenie Parku zjeść przyzwoity, 3-daniowy obiad- i to nas uratowało-:)
Oczywiście, że to komercja, ale naprawdę istnieje wiele innych, gorszych odmian komercji-:)Fajnie było!

A jutro od rana Paryż...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz