środa, 17 sierpnia 2011

Tytułem podsumowania....


Minął juz tydzień odkąd wrócilismy z naszych wojaży...Time flies ale wspomnienia pozostają. Wspomnienia, jeszcze nie przejrzane zdjęcia, sterty prania, szumiące morzem muszelki, parę butelek francuskiego wina, resztki opalenizny. Plany na przyszłość. Ten blog.
Choć tytuł sugeruje warjacje katalońskie, to znaczna jego część dotyczy Francji-cudownego,dużego kraju, który zauroczył nas zupełnie.
Monika opowiedziała mi anegdotę, której nie znałam: "Gdy Bóg tworzył Francję dał jej wszystko: cudowne morza, przepiękne góry, wielkie imponujące rzeki, przepiękne widoki, domy, domki, bajkowe miasteczka...opamiętał się w pewnej chwili, gdyż zaczęło przypominać to raj. Tak więc by coś temu zaradzić-stworzył Francuzów"-:)
Coś w tym jest- nie jest to naród, który da się lubić od razu- zamknięci w sobie, zdystansowani, negujący wszystko co amerykańskie i ogólnie inne niż francuskie, ostentacyjnie zaprzeczający znajomości języka angielskiego. A jednak mi podoba się Francja z całą swoją różnorodnością: z językiem, jedzeniem, gustownie ubranymi, seksownymi Paryżankami i żyjącymi sobie spokojnie w sennych maisteczkach Francuzami. Podobają mi się stara, klasyczna frnacuska piosenka i melodyjne nowoczesne kawałki przystojnego Michaela Miro. Planuję wrócić do nauki języka francuskiego i wrócić do Francji...jest jeszcze tyle pięknych miejsc, które warto tam zobaczyć, a do których nie udało nam się teraz dotrzeć.

Co do Katalonii, to moje drugie już podejście do tego regionu. Oczywiście było cudownie,ale tak jest zawsze, gdy podróżuje się z bliskimi, z rodziną i przyjaciółmi. Cudownie wypoczynkowo, mimo że trafiliśmy na najzimniejsze od pięćdziesięciu lat lato.Chyba w nasze podróżowanie wpisane są anomalia- w Macedonii trafiliśmy dla odmiany na najgorętsze lato od trzydziestu lat-:)
Barcelona- piękne, zielone miasto nie zostawiło jednak w moim sercu tego charakterystycznego okruszka, który potrafi uwierać i przypominać o sobie całe lata. Senna nieco, bardziej południowa i lokalna Tarragona już bardziej...Choć zdaję sobie sprawę, jak bardzo to subiektywne oceny. Ale to moje warcjacje, mój blog i moje wspomnienia-:)
Tak jak Katalonia nie przypomina "prawdziwej" Hiszpanii, tak i Katalończycy nie przypominają Hiszpanów. Tak Szymon-masz rację, musimy odwiedzić Was w Madrcyie, pojechać do Toledo, poszwędać się po kilku średniowiecznych miasteczkach, zjeść tortilla de patata i odczarować Hiszpanię w swoich sercach.

Zresztą-wakacje to stan ducha. Wszędzie jest cudownie, gdy człowiek czuje się ze sobą i innymi dobrze. Ale są takie miejsca na ziemi, do których chce się wracać. Na szczęście, co człowiek-to inne miejsce. A właściwie nie miejsce a miejsca. Po tegorocznych wakacjach dla mnie na pewno takim miejscem jest Francja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz